Uciekł. Po prostu uciekł. Stałam tam i czułam jak oczy napełniają mi się łzami. Po raz pierwszy od bardzo dawna spodobałam się chłopakowi a on przez głupie nieporozumienie mnie zostawił. W dodatku zrobiłam z siebie idiotkę całując go.
Nagle poczułam jak ktoś na mnie wpada od tyłu i popycha.
- Uff... Dogoniłem was! - zawołał Mattia - Zaraz, zaraz. Gdzie El Shaa?
- Odszedł - odpowiedziałam przez łzy.
- Kinga, co z tobą? - zapytał kładąc swoją dłoń na moim przedramieniu.
- To wszystko przez ciebie, idioto! - krzyknęłam mu w twarz.
- Hej, spokojnie. Usiądźmy gdzieś. Jest tutaj jakiś park, restauracja?
Ruszyłam bez słowa żwawym krokiem w kierunku pobliskiej kawiarni łapiąc Mattię za rękę.
Był to mały, nieznany lokal, do którego nikt nie chodził co oznaczało, że mogliśmy spokojnie pogadać.
Usiedliśmy w najdalszym kącie i poprosiłam kelnerkę tylko o wodę, aby się uspokoić.
- Stephan myśli, że jesteśmy razem - powiedziałam w końcu pociągając łyk ze szklanki.
- Idiota - skomentował.
- Dziwisz się?! Spaliśmy w jednym łóżku. Pomyślał, że odbijasz mu dziewczynę.
- Przecież wie, że ja jestem z Eriką.
- Tak, ale on cię zna - rzuciłam.
- Co masz na myśli?
- Wie, że jesteś kobieciarzem.
Mattia zaczął się śmiać drwiąco, nie spodobał mi się ten śmiech.
- I co z tego?
Czułam jak podnosi się temperatura mojego ciała. Miałam ochotę wybuchnąć, wygarnąć mu wszystko w twarz, że nie powinien mnie podrywać podczas gdy w Mediolanie czekała na niego dziewczyna! To było po prostu nie fair. Nawet jeśli tak na niego działałam.
- Jestem kobieciarzem, ale każdą z was szanuję - powiedział kiedy układałam wiązankę angielskich przekleństw na niego.
- Okey, to idź do Stephana i powiedz mu, że to wszystko jedno wielkie nieporozumienie.
- Dobra, dobra. Już dzwonię. Co to za kawiarnia?
Podałam mu nazwę a on wystukał numer do Stephana na swoim iPhonie. Po kilku włoskich słowach rozłączył się.
- Przyjdzie? - zapytałam z nadzieją.
- Tak, ale powiedziałem mu, że ciebie tu nie ma.
- Co?!
- Inaczej nie przyszedłby.
- Dobrze, idę się przejść. Zadzwoń do mnie jak będzie już po. A właśnie! Po co za nami szedłeś?
- Zapomniałaś torby - odparł podając mi ją.
- Dzięki - powiedziałam i wyszłam.
***
Wszedłem do kawiarni, gdzie czekał na mnie Mattia. Byłem zaskoczony, że chciał się ze mną spotkać w takim miejscu, zamiast w hotelu. Zgodziłem się mimo tego, co widziałem rano. Spał z Kingą. Może nie doszło do stosunku, ale myśl o tym, że to on ją dotykał a co najgorsze całował sprawiała, że wszystko we mnie się gotowało.
- Cześć - zawołał.
- Cześć - odpowiedziałem chłodno i usiadłem naprzeciwko niego.
- Chyba wiesz o czym chcę z tobą pogadać - zaczął.
- O tym, że odbiłeś dziewczynę kumplowi? Nie przeszłoby mi to przez myśl - odpowiedziałem z ironią.
- Gadaj czego chcesz.
- Nie spaliśmy ze sobą. To znaczy, nic między nami nie doszło.
- Jeśli myślisz, że ci uwierzę to jesteś w błędzie, kolego - powiedziałem krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Stephan, ja jej nawet nie dotknąłem - zapewniał.
- Pewnie żałujesz, co? - zapytałem drwiąco.
- Przestań się wygłupiać i zacznij ze mną rozmawiać normalnie!
- Na prawdę, nie wiem co twoja dziewczyna w tobie widzi, że wybaczyła ci zdradę z tą dziwką w Mediolanie.
- Przestań! - podniósł się - To co było w Mediolanie, zostało w Mediolanie a teraz jesteśmy w Krakowie i gadamy o Kindze!
- Kontynuuj - zachęciłem go żeby znów usiadł.
- Ona na prawdę nic nie zrobiła. Nie powinieneś jej tak odrzucać. Próbowałem ją poderwać, ale ona mi się opierała. Chciałem ją sprawdzić wtedy w łazience i wyszło, że tylko ty ją interesujesz.
- Daj spokój! Ona jest kolejną dziewczyną, która chce być sławna chodząc z piłkarzem.
Na twarzy Mattii malowało się zdziwienie, widziałem jak powstrzymuje się żeby mnie nie wyśmiać.
- No co? - spytałem.
- Czy nie uważasz, że gdyby tak było, to już dawno by o tobie zapomniała i wzięła się za mnie?
Pomyślałem przez chwilę nad tym. Może on miał rację? Tak właściwie to ja ją zaczepiłem pierwszy.
- Może - odparłem cicho.
- Czyli tak. Masz jej numer, to dzwoń! Ja się zmywam do hotelu - powiedział, wstał i wyszedł.
***
- Co się z tobą działo i dlaczego ja nic o tym nie wiedziałam?! - wyrzuciła mi prosto w twarz moja przyjaciółka.
- Nie było okazji - broniłam się.
- Dobrze, w takim razie opowiedz co było ważniejsze ode mnie.
Opowiedziałam jej całą historię, o Stephanie, który mnie pocałował, o Mattii, który mnie podrywał, o kolejnym pocałunku Stephana i jego ucieczce i w końcu o tym, że Mattia teraz z nim gada.
- Okey, wybaczam ci - powiedziała po chwili wstrząśnięta Aga i dodała - Ja bym wybrała Mattię.
- Kompletnie cię pogięło?!
- No co chcesz? Jest słodki, miły, przystojny, zabawny...
- Tak, ale pominęłaś jeden, nieistotny szczegół. On mnie NIE interesuje.
- Ten Stephan jest jakiś dziwny.
- I właśnie to mi się w nim podoba najbardziej - powiedziałam zdenerwowana.
- Jak chcesz.
W tym momencie poczułam wibrację telefonu w mojej kieszeni. Modliłam się, aby to był Mattia i żeby powiedział mi, że wszystko się udało. Myliłam się. Dzwonił Stephan.
- Aga, mogłabyś mnie zostawić samą? - poprosiłam.
- Idę, idę, ale jak znowu znikniesz na 24 godziny to obiecuję, że zgłoszę to na policję - powiedziała i wyszła z mojego pokoju.
- Słucham?
- Cześć - odezwał się niski głos Faraona.
- Cześć - odparłam.
- Chciałem cię bardzo przeprosić za to, że uciekłem. Źle odebrałem to co działo się między tobą a Mattią.
- Byłeś zazdrosny - przerwałam mu.
- Nic nie poradzę na to, że mi na tobie zależy.
- Nie powinieneś mówić takich słów przez telefon.
- Wiem, ale boję się, że nie będę miał okazji ich powiedzieć.
- Dlaczego? - zapytałam a serce zaczęło mi bić o wiele szybciej.
- Jeśli nie wygramy tego meczu to już nigdy więcej cię nie zobaczę.
_______________________________
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Bul, smuteg i rzal - tyle mogę powiedzieć o tym rozdziale. Nie wyszedł mi kompletnie ;/ Starałam się jak najlepiej go poprawiać i wyszło takie coś ;D mam nadzieję, że chociaż Wam się spodoba bardziej niż mi xD