- Muszę już kończyć. Mimo wszystko chciałbym być z tobą. W Mediolanie - powiedział po czym się rozłączył.
Jak to "mogę cię już więcej nie zobaczyć"? To znaczy, że jeśli przegrają mecz to będę go mogła oglądać tylko na ekranie komputera czy telewizora. Czułam jak coś w środku mnie pęka i rozsypuje się na kawałki.
Nie rozumiałam na jakiej zasadzie działał turniej. Postanowiłam o wszystko wypytać Agę.
- Więc - zaczęła - muszą teraz wygrać z Niemcami, aby wejść do finału. Jak wygrają to wrócą tu odbyć jeden trening a potem wyjadą na Ukrainę, gdzie odbędzie się mecz - mówiła poważnym tonem.
- Czyli tak czy tak będzie musiał wyjechać? - spytałam oczekując zaprzeczenia.
- Tak.
Usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłonie. Kompletnie nie wiedziałam co mam robić. Odpuścić sobie i czekać aż kolejny przystojny mężczyzna, w dodatku WŁOCH zapuka do moich drzwi czy starać się być z osobą, którą kocham? Wybór wydawał się oczywisty, ale ja nie byłam tak do końca do niego przekonana.
- Nigdy nie zakochuj się w piłkarzu - powiedziałam zdołowana.
- Kinga! Głowa do góry! W Mediolanie też da się żyć - zawołała siadając obok mnie i przytulając.
- W jakim Mediolanie? Nigdzie się nie wybieram - uniosłam się.
- Ja bym na twoim miejscu nie wahała się - powiedziała stanowczo - Pomyśl tylko, życie w wielkiej willi Stephana, zakupy w najdroższych markowych sklepach, towarzystwo piłkarzy i ich eleganckich żon. Żyć nie umierać!
- A co ze studiami, rodziną? Mam to wszystko teraz zostawić? Poza tym, pieniądze to nie wszystko!
- Przecież Mediolan to nie jakaś tam wieś. Na pewno mają uczelnie z kierunkiem "dziennikarstwo". Musisz tylko załatwić jakieś tam papiery żeby cię przenieśli i gotowe - powiedziała pstrykając palcami przy ostatnim słowie.
Pomyślałam chwilę nad tym co powiedziała. Może to faktycznie nie głupi pomysł? Zostaje tylko rodzina, ale jej to się jakoś wytłumaczy. I tak przez większość roku mieszkam poza rodzinnym miastem. Przedstawię im Stephana w wolnej chwili. Bo chyba piłkarze mają wakacje, prawda?
Perspektywa mieszkania we Włoszech z ukochaną osobą u boku coraz bardziej mi się podobała. Czułam dreszcz ekscytacji i lekki niepokój co do języka. Zaczęłam się zastanawiać jak to będzie wyglądać - ja, dziewczyna z małej miejscowości w wielkim świecie piłkarskim otaczająca się dziewczynami i żonami futbolistów. To miało sens.
***
Usiadłam razem z Agą przy barze w jednej z krakowskich knajp, tzw "strefie kibica". Byłam nieco poddenerwowana. Wiedziałam, że Stephan i tak będzie musiał wyjechać, jednak miałam wrażenie, że jeśli wygrają to te kilka dni spędzone razem przekonają mnie co do przeprowadzki do Mediolanu.
- Rozluźnij się, to tylko mecz! - zawołała Aga.
- Powiedziała ta, która beczy po każdej porażce Juventusu - odparłam ironicznie.
- Zmieńmy temat - powiedziała szybko - Myślałaś nad tym wyjazdem?
- Tak - odpowiedziałam stanowczo - Chyba będę musiała cię zostawić.
- Brawa dla tej pani! - zawołała zwracając uwagę wszystkich obecnych tam kibiców na nas.
Zapadła cisza. Czułam jak się czerwienie. Miałam wrażenie, że zaraz nas stamtąd wyrzucą.
- Moja koleżanka za dużo wypiła, przepraszam - wymyśliłam na szybko.
Kiedy wszyscy wrócili do swoich rozmów przed tym jak Aga im przerwała, powiedziała do mnie:
- Robisz mi wiochę.
Popatrzyłam na nią pytająco. Czekałam aż się roześmieje, bez tego nie byłaby Agą.
- Jakbyś widziała swoją minę! - zawołała zwijając się ze śmiechu.
- Nigdy już nie przyjdę do tego baru, obiecuję - szepnęłam.
Mecz się zaczął. Niestety Stephan nie rozpoczął go w wyjściowej jedenastce., siedział na ławce rezerwowych.
Nigdy nie spodziewałam się, że można się tak emocjonować zwykłym meczem. Za każdym razem kiedy któryś z Włochów 'spudłował', pół knajpy, które kibicowało Niemcom się cieszyło a drugie pół zaczęło przeklinać zawodnika.
Mecz ostatecznie, ku wielkiej mojej uldze zakończył się wynikiem 2:1 dla Włochów. Obydwie bramki strzelił mój dobry kolega, Mario, który został nazwany "Super Mario" po tym meczu. Swoją drogą jego klata na żywo wyglądała na mniejszą.
Ku mojej uldze czekało mnie spotkanie ze Stephanem, które rozwieje wszystkie moje wątpliwości. Miałam przynajmniej taką nadzieję.
__________________________________
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
To chyba najkrótszy rozdział na tym blogu xD Jest trochę nijaki, ale nawet jestem z niego zadowolona a to już coś! :)
Jest to przedostatni rozdział na tym blogu, po zakończeniu skupię się tylko na W szatni białych orłów oraz nowo powstałym PRIDE OF LONDON.
Czekam na następny :***
OdpowiedzUsuńWięc może zacznę od tego, że na miejscu Kingi nie zastanawiałbym się i wyjechała ze Stephanem do Mediolanu, z osobą którą się kocha. Zastanawiam się jak to wszystko się dalej potoczy, ale szkoda, że jest to już przedostatni rozdział, będę tęsknić za tym blogiem :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam z niecierpliwością na następny :*
Ja również bym sie nie zastanawiała *.* skoro go kocha to nie widze tu żadnej dyskusji. EHHH ... krótko bo krótko ale jest świetnie! Szkoda że przedostatni ale twój drugi blog też jest super. Pozdrawiam i czekam na kolejne :*
OdpowiedzUsuńKaii
Jakie cudo <333
OdpowiedzUsuńFajnie, że postanowiła z nim wyjechać ;)
Czekam na kolejny ;*
Jakie to wspaniałe <33
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz :D
Czekam na nowy :)
Jeej, uwielbiam *o*
OdpowiedzUsuńpisz szybko naaastępny ^^
Super rozdział. Uwielbiam Twoje opowiadanie
OdpowiedzUsuńSŁODKIE <3
OdpowiedzUsuńTO BYŁO WIADOME, ŻE KINGA BĘDZIE MUSIAŁA Z NIM POJECHAĆ :D
KURDĘ, ZNÓW MI ŁEZKA POLECIAŁA PRZEZ WYNIK MECZU :(
CZEKAM NA KOLEJNYYY <3
jaki króciutki, o jeju. :c
OdpowiedzUsuńKinga jedzie do Mediolanu, nie ma opcji. Inaczej Cię znajdę! :D
czekam na następny. :*
Czemu taki krótki? ;c
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, mam nadzieję, że wyjedzie do Mediolanu :3
Kinga musi wyjechać do Mediolanu! xd
OdpowiedzUsuńPisz szybko następny, czekam z niecierpliwością <3
Krótki, ale wspaniały awww <3 Uwielbiam to jak piszesz :3 Mega rozdział :3 Czekam na następny :3
OdpowiedzUsuńKinga! Nie ma nad czym się zastanawiać! Jak kochasz Stephana to z nim jedź ;3 Fajny rozdział ;) Czekam na kolejny ;* /Kasia Lewandowska-Reus .
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twojego bloga, noooooo <3
OdpowiedzUsuńTylko szkoda, że to już przedostatni rozdział na blogu. :/
Zapraszam do siebie. ;)
kochajac-reczna.blogspot.com
^^
niezmiernie przepraszam za poślizg, no, ale wreszcie jestem. kurczę, trochę ubolewam nad tym, że ten historia na tym blogu zbliża sie do końca tym bardziej, że i tak późno go odkryłam. co do odcinka.. nie wiem co powiedzieć. jeśli sie kogoś kocha, to chce sie z nim być i nie ma co sie zastanawiać. Mediolan czeka! ;)
OdpowiedzUsuńprzy okazji serdecznie zapraszam na nowość
co kryje sie pod nagłym ociepleniem stosunków na linii Ramos - Ronaldo? i co gryzie Ikera?
odpowiedzi jak zawsze na te-quiero-para-siempre.blogspot.com
Kinga musi pojechać do Mediolanu, super rozdział :)
OdpowiedzUsuń